Jak należy fotografować zwierzęta nie narażając ich na stres i nie przyzwyczajać ich do obecności człowieka? Jakie są praktyki w Polsce, Finlandii czy Niemczech? Czy mogą być jakieś pozytywne skutki dokarmiania zwierząt w celach fotograficznych? I w końcu - co jest ważniejsze od nawet najlepszego zdjęcia przyrodniczego?
O tym wszyskim rozmawiam z Marcinem Dobasem, fotografem National Geographic. Nie tylko nieprawdopodobnie pięknie fotografuje niedźwiedzie, pelikany czy foki, ale przede wszystkim pokazuje, jak działać, żeby pasja przyrodnicza nie była szkodliwa dla zwierząt.
Etyka fotografii przyrodniczej
Dzisiaj, kiedy nasze miasta i zachowania wpływają na życie zwierząt bardziej niż kiedykolwiek, powinniśmy zwracać szczególną uwagę na ich ochronę i dobro. Dotyczy to również fotografowania ich, kiedy pomimo całej naszej miłości do natury, możemy nieświadomie zrobić jej krzywdę.
Zwierzę, które zbytnio przywykło do obecności człowieka jest narażone na to, że będzie musiało zostać zabite lub nie poradzi sobie samodzielnie. Dlatego ogromnie ważna jest wiedza o danym gatunku - jak się zachowuje i przede wszystkim w jaki sposób możemy je narazić na stres. Bo etyczna fotografia często polega na całkowitym zrezygnowaniu ze zdjęcia.
Rozmawiamy o przypadkach z Polski, Finlandii, Niemiec, Afryki, Sri Lanki, Rumunii, Kanady czy Stanów Zjednoczonych a nawet z mórz i oceanów. Mówimy o roli wydawców i konkursów fotograficznych.
Dokarmiać czy nie?
Najbardziej gorącym tematem w etycznym fotografowaniu jest dokarmianie zwierząt i ich zanęcanie. W większości przypadków łatwo stwierdzić, że jest to jednoznacznie złe - ze względu na partyzantkę, brak regulacji, niedostosowany pokarm czy zanęcanie innymi żywymi zwierzętami. Są jednak przypadki, o których opowiada Marcin, które nie są tak jednoznaczne w ocenie.