Komeda jest rozdarty między dwoma miastami i dwoma światami - Poznaniem, gdzie studiuje medycynę oraz Krakowem, gdzie odkrywa scenę jazzową. W komunistycznej Polsce oznacza ona kameralne koncerty urządzane w prywatnych mieszkaniach, których adresy przekazywane były pocztą pantoflową. Jazz był muzyką imperialistycznego Zachodu i naloty milicji zdarzały się regularnie. Komeda jednak nie przejmował się łamaniem prawa. Jego jedynym zmartwieniem było to, czy uda mu się pogodzić medycynę z muzyką? Czy będzie musiał wybierać i albo złamie serce swoim rodzicom, albo sobie. Jego próby połączenia tych dwóch odmiennych światów mają katastrofalny skutek. Na uczelni zjawia się umundurowany mężczyzna szukający studenta, który propaguje wywrotową muzykę kapitalizmu. Żarty się skończyły.