W dzisiejszym odcinku wciąż jeszcze jedną nogą jestem na Festiwalu Miłosza, gdzie działa się metafizyka (a dlaczego – o tym opowiem). Jedną nogą tam, a drugą poza bańką, w której czyta się poezję (bo choć chciałabym żeby to było zjawisko masowe, to wciąż jeszcze nie jest), a to za sprawą wiersza Jacka Dehnela. Publikujemy go w lipcowym „Piśmie”. O tym, dlaczego i jak ten tekst powstał jest ten odcinek. I o tym, co sprawia, że właśnie ten wiersz stał się, być może, głosem ponadpokoleniowego doświadczenia.
Zapraszam!
Magdalena Kicińska
Cykl powstaje we współpracy z Fundacją Miasto Literatury.